Jakub Zieliński: 50 lat pracy w samorządzie terytorialnym... Panie Starosto, proszę opowiedzieć jak zaczęła się Pana przygoda z pracą na rzecz społeczności lokalnej?

Józef Puczyński: Witam serdecznie. Z jednej strony wstyd się przyznać... 50 lat... Takich okazów jest niewiele. Z drugiej strony rozpiera mnie duma. Rozpocząłem pracę 1 lutego 1963 roku w Urzędzie Miasta w Gniewie, gdzie zatrudnienie mnie dało mi szansę rozwoju. Z referenta, po dwóch latach przeszedłem na sekretarza gromadzkiego Gminy Gniew. Zawsze lubiłem tą pracę. Do dziś uwielbiam tą robotę. I tak to dalej szło - 7 lat sekretarzowania, później naczelnikowanie w gminach Gniew, Morzeszczyn. Później w Pelplinie, który niezwykle miło i ciepło wspominam. Niedługo tam byłem, niecałe 3 lata, ale ślad po sobie zostawiłem.

Na czym polega ten ślad? Jakie główne cele, chciał Pan zrealizować w Pelplinie?

W tamtych czasach Pelplin był troszeczkę pomijany w rozwoju jakichkolwiek inwestycji. Przypomnę, że to miasto nie miało żadnej kanalizacji. W tym zakresie ja też niewiele zrobiłem. Niemniej już wtedy zaczęło się mówić o budowie kanalizacji. To był początek przygotowania się do budowy oczyszczalni. Należało wówczas uporządkować wiele innych spraw, zwłaszcza w zakresie terenów związanych z kurią. Podam taki tylko przykład. Ówczesnym dyrektorem zarządzającym kurią był śp. ks. Labuda. Doprowadziliśmy wspólnie do uporządkowania spraw terenów pod budynkami mieszkalnymi miasta wybudowanymi na terenie kurii, a nie załatwionych formalnie. Wyjaśnię, że kiedyś po prostu bez pytania budowano budynki. Ten czas autentycznie miło się wspomina dlatego, że zrealizowaliśmy coś czego nie udało się uporządkować przez wiele lat. Na moje odejście przyjął mnie na audiencji specjalnej biskup Przykucki. Miło to wspominam, ponieważ podziękował mi za to co zrobiłem w tamtym czasie dla kurii.

Sprawował Pan także funkcje naczelnika Morzeszczyna, Gniewu, a ponadto inne wysokie urzędnicze stanowiska. Czy na pewnym etapie nie było jakiś pokus, żeby spróbować swoich sił na wyższych szczeblach administracji państwowej?

Nigdy. Dla mnie rozwiązywanie problemów, służenie ludziom było ważne na poziomie lokalnym. Tu do wykonania była konkretna robota. Każdy inny szczebel byłby tylko figuranctwem.

Czyli wyższe szczeble nigdy Pana nie interesowały?

Nie interesowało mnie to nigdy. Aczkolwiek miałem różne propozycje.

A zatem pokusy się pojawiały...

Tak, pojawiały się propozycje, aby kandydować do Sejmu, ale nie interesowało mnie to kompletnie. Z Pelplina przeszedłem do Gniewu, będąc naczelnikiem, a później burmistrzem tego miasta. Później była krótka przerwa... Trwała 12 lat, pomiędzy byciem Burmistrzem Gniewu, a pełnieniem obecnej funkcji. W okresie tej przerwy, pracowałem w biznesie paliwowym, jednocześnie będąc radnym powiatowym.

Związek ze sprawami lokalnymi zatem cały czas istniał.

Tak, cały czas istniało powiązanie. Połowa Powiatu była mi znana bezpośrednio. Wybór mojej osoby na stanowisko Starosty Tczewskiego, jest dla mnie uwieńczeniem kariery. Mogę teraz realizować zadania, których nie udało mi się zrealizować w ubiegłych latach.

Na podstawie Pana bardzo długiego okresu pracy, ma Pan pewnie przemyślenia dotyczące tego jakimi cechami powinien charakteryzować się dobry zarządca jednostki samorządu terytorialnego.

Główną, podstawową cechą, jest służenie ludziom. Tego się trzeba nauczyć. Bo wiele rozwiązań w życiu przynoszą geny – trzeba mieć to coś.  Ludzie muszą cię lubić. To jest bardzo ważne.

Pierwsza cecha – być osobą lubianą.

Koniecznie lubianą. Moją dewizą jest „rządź i bywaj”. Trzeba bywać z ludźmi, spotykać się z nimi, słyszeć co ich boli i rozwiązywać ich problemy. W każdym urzędzie w którym pracowałem, zawsze przekonywałem pracowników do podstawowej zasady, którą musimy się kierować. Zasadą tą jest służenie ludziom. Uczciwość, to kolejna cecha bez której się nie da rządzić. Trzeba być czytelnym i nie można kłamać. Każde kłamstwo wypłynie prędzej czy później. Zatem trzeba być do bólu szczerym. I ja takim jestem. Mówię co myślę i co jest prawdą.

Czyli szczerość, uczciwość, transparentność...

To są podstawowe cechy.

Wracając jeszcze do Pana motta „rządź i bywaj”. Rozumiem, że obok podejmowania rozsądnych decyzji na rzecz społeczności lokalnej, dobry zarządca jednostką samorządu terytorialnego, powinien utrzymywać ze swoimi mieszkańcami dobry kontakt i relacje, tak?

Bezwzględnie. Trzeba bywać na spotkaniach i zebraniach. Ponadto należy szanować wszystkie grupy społeczne. Działają one na terenie miast, na terenie całego Powiatu, ale także na wsiach np. Koła Gospodyń Wiejskich. To są te malutkie ojczyzny z którymi bezwzględnie trzeba być na co dzień w kontakcie.

Za nami półmetek bieżącej kadencji samorządowej. Czy w tym okresie zaskoczyło coś Pana w sposób szczególny?

Problemów jest bardzo dużo, zatem codziennie coś mnie zaskakuje. Musimy szukać ich rozwiązań. Natomiast, czy zaskoczyło mnie coś, z czym nie dał bym sobie rady, to nie. Cieszy mnie bardzo, że udało mi się jedną rzecz w Powiecie wywarzyć i uspokoić. Nie ma politycznych intryg. Rozwiązania muszą wypływać z różnych stron, ale nie na zasadzie układów politycznych, tylko na zasadzie celu i sensu rozwiązania problemów. I to mi się udało zrobić.

Chciałem właśnie zapytać o współpracę między organem wykonawczym a uchwałodawczym. Bo w wielu samorządach spory polityczne uniemożliwiają racjonalne zarządzanie.

Jestem 4 kadencję radnym powiatowym. Dopiero ta kadencja pozwala nam normalnie funkcjonować. Poprzednio była zawsze wyraźna koalicja i opozycja, która dla zasady głosowała na nie.

Czyli przesłanki merytoryczne schodziły na drugi plan.

Kompletnie nie brano pod uwagę przesłanek merytorycznych, tylko układy polityczne. W tej radzie tego nie ma. Oczywiście jest opozycja, ale gdy proponuję radzie rozwiązania realne i potrzebne, to zawsze znajduję wsparcie. Nie ma takiej sytuacji, że ktoś głosuje na nie, bo nie chciałby, żeby przypisano coś staroście jako sukces. Każdy wie, że jakikolwiek sukces należy do całej rady.

A jak wygląda współpraca z gminą Pelplin?

Moja współpraca z wszystkimi gminami jest wręcz idealna, bo my łaski nie robimy, że współpracujemy. My robimy to na rzecz naszej społeczności. Współpraca z gminami jest bardzo pozytywna, a z gminą Pelplin nigdy nie miałem problemów. My się nawzajem bardzo szanujemy i nigdy Pelplin, że tak powiem, nie robił mi pod górkę, ani ja Pelplinowi.

Odbywają się jakieś permanentne spotkania?

Odbywamy dwa razy w roku tzw. konwenty. W Pelplinie odbył się w zeszłym roku. Są to spotkania prezydentów, burmistrzów, wójtów z udziałem służb mundurowych. Zawsze we wrześniu ustalamy plan wspólnych działań na rok kolejny i wspólne zadania które będziemy realizować. Natomiast w marcu spotykamy się po to, żeby te zadania zacząć realizować. Ustalamy wówczas plan ich realizacji.

Pola do współpracy między Powiatem, a Gminą jest bardzo dużo: drogi, oświata, służba zdrowia.

Bardzo dużo, natomiast nas bardzo trapią drogi, bo jest to największy problem. Mamy 220 km dróg, w tym 23 km ulic. Drogi powiatowe są niestety, ale byle jakie.

Czy na ostatnie lata bieżącej kadencji zostały zaplanowane na terenie gminy Pelplin jakieś inwestycje drogowe, które Pan z ramienia powiatu chciałby wprowadzić w życie?

W tym roku będzie robiony kosztem 2-3 mln złotych odcinek drogi na Klonówkę (1400 metrów). Odbędzie się to na zasadzie naszej akceptacji, przez firmę, która będzie budowała farmę wiatrową. Z zadań inwestycyjnych chcielibyśmy także wykonać chodnik w Rajkowach - wspólnie z sołectwem. Dajemy na to zadanie 50 tysięcy złotych, a prawie drugie tyle wieś. W Lignowach znajduje się bardzo zniszczony i niebezpieczny przepust. Na to zadanie przygotowaliśmy kwotę w granicach 200-300 tysięcy złotych. Na drugi rok, chcielibyśmy dokończyć zadania wcześniej rozpoczęte. Jednym z celów do zakończenia jest odcinek drogi od Lignów na Walichnowy. Gmina chce tą drogę przejąć i stanie się to w przyszłym roku, ale pod warunkiem, że my tą drogę skończymy.

Powiat zajmuje się także edukacją na terenie gmin, w zakresie szkół ponadgimnazjalnych. W Pelplinie znajduje się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych, który od najbliższego roku szkolnego poszerza swoją ofertę edukacyjną dla przyszłych uczniów. Ma powstać technikum ekonomiczne, informatyczne, a samo liceum wzbogaci się o jedyną na terenie powiatu klasę sportową. Skąd pomysł na wzbogacenie oferty edukacyjnej w Pelplinie?

To jest nasza szkoła, dobrze funkcjonująca. Bardzo dobrze, że ma pomysły, które zarząd zaakceptował.

Czyli jest to pomysł dyrekcji szkoły?        

Zgadza się. Jest to wynik szukania rozwiązań, które zagwarantują tej szkole dalszy rozwój. W związku z tym, że w pelplińskim gimnazjum są klasy usportowione, chcemy stworzyć dla tej młodzieży klasę o takim samym charakterze.

Będzie to zatem szansa na kontynuację zainteresowań sportowych.

Szansa kontynuacji, bo nie chcemy, aby ta młodzież uciekła z Pelplina. Kolejny pomysł, który wspieramy dotyczy powołania technikum o profilu ekonomicznym i informatycznym, są to kierunki którymi młodzi ludzie są zainteresowani. Apeluję do młodzieży, aby podchwytywać tego typu inicjatywy, które mają na celu m.in. oszczędność dla rodzin. Do tej pory młodzież z Pelplina dojeżdżała do Tczewa na powyższe kierunki. Teraz będą mieć szansę pozostać w Pelplinie. Jeśli idzie o same dojazdy, proszę sobie policzyć jaka to oszczędność dla rodzin.

Zwłaszcza gdy w rodzinie jest kilkoro dzieci w wieku szkolnym - koszty się mnożą...

Tak jest. Dzięki temu ulżymy rodzinom mniej zamożnym.

Z tego co wiem, w Pelplinie powstał pomysł, aby stadion miejski przekształcić w lekkoatletyczny stadion powiatowy. Czy ta koncepcja jest jeszcze aktualna?

Ona jest aktualna. Osobiście  uważam, że powiatowy stadion powinien być w Tczewie. Jednak trudno to sobie wyobrazić, ale w Tczewie brakuje terenu gdzie można by go zlokalizować. Dlatego wyrażamy wstępną zgodę, aby powstał on w Pelplinie. Jest tylko jeden warunek. Mianowicie musimy pozyskać środki z ministerstwa sportu. Inaczej powiat nie jest w stanie sam zrealizować tego zadania. Na dzień dzisiejszy mamy pozytywną opinię gminy.

Na zakończenie zapytam o Elektrownię Północ. Czy od chwili kiedy pojawił się w Gminie Pelplin inwestor kibicuje Pan tej inwestycji?

Kibicuję, bo jest to ogromna szansa, największa dla Gminy Pelplin. Dlaczego tak mówię? Po pierwsze rozumiem i wiem, że w województwie jest problem energii. Po drugie wszystkie nasze firmy mają szansę współpracować z elektrownią. Rozbudzi to gospodarkę. Na dzień dzisiejszy jest pewien niejasny dla ludzi problem związany z wyrokiem sądu administracyjnego, który dotyczył cofnięcia decyzji zezwalającej na budowę. Nie ma w tym żadnego merytorycznego problemu. Chodzi o potknięcia proceduralne wojewody, związane z brakiem powiadomienia dwóch podmiotów o zaakceptowaniu przez wojewodę wydanej przez nas dobrej decyzji. Możliwe, że trochę to przeciągnie – ale w ostatecznym rozrachunku – na pewno nie wyhamuje budowy.

Zatem nie widzi Pan dla tej inwestycji realnego zagrożenia?

Na dzień dzisiejszy zagrożenia nie widzę. Oby ta elektrownia powstała.

Dziękuję Panu bardzo za rozmowę.

Dziękuję. Mieszkańcom życzę wszystkiego najlepszego. Zawsze bardzo się cieszę gdy cokolwiek dzieje się na terenie Pelplina.

 

Jakub Zieliński